poniedziałek, 25 lipca 2016

Schudnę... od poniedziałku.

To znowu ja :)

HEJ CZEŚĆ i CZOŁEM


Odchudzanie, to proces który zna przeważnie każda dziewczyna, a jeśli sama nie próbowała to na pewno słyszała o nim od koleżanek. Wylany pot, ćwiczenia, ograniczenia, zbyt wysokie cele, motywacje, zdrowe odżywianie… a miesiąc później czekolada, fast-food, kolorowe napoje, zero ruchu, a czemu? Bo nie wytrwała.


Jeśli jesteś tą osobą należącą do grupy szczęściarzy (bo tak chłopcy też czasem mają problemy z wagą), którzy się akceptują i nie chcą chudnąć to masz wielkiego farta.


Jeśli należysz do grupy osób, które chcą schudnąć to możemy sobie przybić piątkę.


Czym tak naprawdę jest to całe odchudzanie? No oczywiście, że jest to proces który ma nas przybliżyć do osiągnięcia upragnionego celu, ale często mylnie się do niego podchodzi.
Nie chodzi tu o sam fakt przejścia na dietę lub wprowadzenia do życia jakiejś aktywności fizycznej, chodzi o to, że większość osób już na początku wyznacza sobie kolosalne cele w czasie, w którym są nie możliwe do osiągnięcia. Nie oszukujmy się jeśli chcesz schudnąć zdrowo o te parę kilogramów to jeden miesiąc nie wystarczy, chyba że zależy Ci na jednym może dwóch kilogramach.
Co moim zdaniem robi się źle? Już mówię. Przyjmijmy losowo jakikolwiek dzień, niech będzie 25 kwietnia 2018 rok (spokojnie to wymyślona data) niech będzie to sobota. Patrzysz w lustro mówisz sobie w twarz, że coś kurde jest nie tak, chcesz się zmienić, zrzucić to i owo, widzisz siebie po prostu za dużo, Twoja waga również się nie zadowala, wchodzisz w internet widzisz mnóstwo motywujących chudych dziewczyn, w głowie już masz ten cały proces, już widzisz siebie na siłowni czy w domu ćwiczącą, te zdrowe posiłki, myślisz tak uda mi się, zacznę od poniedziałku. I wiesz co, prawdopodobnie w poniedziałek stracisz swoją motywacje lub będzie to taki dzień, który uniemożliwi Ci zaczęcie diety i co będzie w Twojej głowie, tak dobrze myślisz zacznę w następny poniedziałek… a czemu nie jutro? Czemu nie zaczniesz od razu? Po co masz czekać na poniedziałek, przecież jest on zwykłym dniem, jak wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota czy niedziela. Uwierz jeśli naprawdę chcesz coś w sobie zmienić nie będziesz czekać do poniedziałku. Zaczniesz już dziś, czy najszybciej jak to możliwe czyli jutro. Dobra udało się przechodzisz na dietę, jesz zdrowo, zmuszasz się do jedzenia tej sałaty i ćwiczeń, masz dość, a do tego te wszystkie zdjęcia pięknych, chudych dziewczyn nie pomagają tylko coraz bardziej Cię dołują, bo minął już tydzień a Tobie jeszcze nie udało się schudnąć. I tak naprawdę prędzej czy później się poddasz, bo widzisz, że kurde to odchudzanie się nie jest takie proste. Wrócisz do starych nawyków i niestety zamiast schudnąć, przytyjesz bo przed efektem jojo w takim wypadku raczej nie uciekniesz.
A jak można do tego podejść by jednak się udało? Nie traktuj odchudzania jako czegoś co po utracie tych zbędnych kilogramów porzucisz, bo one wrócą uwierz mi wrócą i może być ich nawet więcej. Oswój się z tym i zmotywuj, jest pełno filmików w internecie, poradników, nawet porozmawiaj z koleżankami, na pewno nie jedna z nich akurat się odchudza, wsparcie kogoś przyda Ci się bo najtrudniej jest zacząć. Nie przechodź na radykalną dietę, zmień swoje nawyki żywieniowe, ale nie odpuszczaj sobie wszystkiego, raz na jakiś czas nawet pizza Ci nie zaszkodzi, ale nie często, niech będzie wyjątkiem, postaw na zdrowe odżywianie, jedz produkty pełnowartościowe. Zacznij gotować, pudełka to dobre rozwiązanie ;). Ćwicz, bo sama “dieta” mimo tego, że to 70% efektów nie da rady, musisz się ruszać. Tylko nie zacznij od razu od najcięższych ćwiczeń, zwiększaj ich intensywność stopniowo, nawet wprowadzenie roweru do Twojego życia będzie ruchem. Musisz spalać tłuszczyk jeśli chcesz się go pozbyć. Wkręć się w to. Przetrwaj pierwszy tydzień, później drugi, daje Ci słowo, że kolejne to już będzie Twoja rutyna. Nie poddawaj się. Jeśli nawet odpuścisz sobie ćwiczenia, nie załamuj się, zacznij od nowa. Każdy z nas ponosi porażki, nie jesteśmy przecież robotami. Rób sobie przerwy, Twój organizm nie jest maszyną, daj mu czas by się zregenerował, jeśli nawet masz czas by codziennie ćwiczyć, daj mu dzień może dwa dni w tygodniu by odpoczął, będzie Ci wdzięczny. Wysypiaj się. Nie wyznaczaj sobie na początek nie wiadomo jak dużych celów, zacznij od 1kg, później 2kg, jeśli będziesz potrzebować to leć w dół coraz więcej, ale z głową. Ciesz się gdy coś osiągasz. I ostatnie moim zdaniem to to by zawalczyć o siebie, im szybciej zaczniesz taki zdrowy tryb życia, nawet nie koniecznie po to by chudnąć Twój organizm po raz kolejny w przyszłości będzie Ci za to dziękował, a Ty zobaczysz, że było warto.



Co ze mną? Czy się odchudzałam? Jak mi to wyszło? Już mówię… Wiem czym jest odchudzanie mniej więcej od 3 gimnazjum, ale moje próby diety i ćwiczenia raczej szybko się kończyły i motywacja niestety upadała a razem z tym zrzucone kilogramy w końcu powracały. Umówmy się nie mam nadwagi ale nie lubię za bardzo swojego ciała, uważam że jest mnie za dużo i mój cel to 5 kg w dół. Mogę powiedzieć, że naprawdę wciągnęłam się w zdrowe odżywianie od 1 liceum, a w przełomie maj/czerwiec w tym roku naprawdę wzięłam się za odchudzanie. Ściągnęłam aplikacje, w którą wpisuje co jem i ile tego jest, liczy kalorie, węglowodany, białka, tłuszcze w posiłkach, jest to całkiem wygodne i wiem ile mogę sobie pozwolić w ciągu dnia zjeść dzięki limicie kalorii, który ustaliłam, dzięki niej mam pewność, że go nie przekraczam. Jeśli nawet się tak zdarzy przez np grilla to też się nie załamuje, bo mimo diety żyje aktywnie, ćwiczę, spalam to co jem. Przez pierwszy miesiąc wkręciłam się w Ewkę, cały miesiąc z turbo spalaniem i faktycznie jakiś efekt był. Nie chciałam by organizm się przyzwyczaił więc chciałam coś zmienić, ale przez tydzień gdzie próbowałam ćwiczyć z Mel B, wyzwania, przeróżne ćwiczenia na youtube nie dawało mi to satysfakcji, były zbyt mało wyczerpujące dla mnie. Po powrocie z wyjazdu wakacyjnego wróciłam do Ewy, ale postanowiłam, że będę ćwiczyć przez 3 tygodnie skalpel, kolejne 3 turbo spalanie i następne 3 killer. Później zobaczymy. Moja waga na początku wynosiła 52.3 kg, teraz spadła o 2 kilogramy i wynosi 50.2 kg. Jestem dumna bo mimo, że to początek to jednak się w to wkręciłam i wybrałam zdrowie dla swojego organizmu.
A Ty co wybierasz? Zdrowy tryb życia, czy tłuszczyk ;)



J.


Tylko pamiętaj, żeby się uśmiechać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz